Pojechałem na Pilicę co planowano było na Podzamcze ale z powodu potłuczonego kolana nie dałem rady z ledwością zajechałem do Pilicy i z powrotem.Na następny dzień spuchło kolano ze nie dało się chodzić przez długi czas.
Plan był na Janów tak na chwilkę ale ze zaczynało się chmurzyć to pojechałem tylko na Lelów praktycznie to już dojechałem na początek Drochlina i zakręciłem i pomknąłem już do domu :) Po przyjeździe 2-3 h. później zaczął deszcz lać :D
Wyjazd z domu odbył się samotnie do czasu jak dojechałem do Ogrodzieńca, następnie z Andrzejem i spokojnie sobie potem jedziemy na Dąbrowę,dojeżdżając na Pogorię w Dąbrowie wpadliśmy najpierw na małe co nie co a o 21:00 start z pod mola wokół zalewu na 21km potem mały piknik na pożegnanie i do domciu podejrzewam że chyba byłem najdalszym przybyszem na rowerze 72 km :D Wyjechaliśmy całą paczką do domów, po drodze powoli zaczynaliśmy się rozstawać przed Łazami z Pawłem potem w Łazach z sobą i drugim kolegą nie pamiętam imienia wybacz kolego :) no i zostałem ja i Andrzej, pojechaliśmy już w swoim kierunku i ostatnie rozstanie z Andrzejem w Ogrodzieńcu a potem samotna jazda do domu 38-40km. Najważniejsze ze wszyscy dojechaliśmy szczęśliwie,dzięki całej paczce za wspólną imprezę i spotkanie pozdrowionka :))
Wyjechałem do Częstochowy kilka godzin wcześniej przed orbitą by jeszcze odpocząć u kolegi Wojtka,dzięki Wojtku za ugoszczenie:) potem jazda na start: czas małe zebranie grupowe i po całej akcji szykowanie się na Odjazd pkt o godz. 00:00 przyjazd do domu był o 13:00 lub parę minut przed 13-tą dzień po orbicie :) Ale zmęczenie trzyma dokładne nadal,ale i tak było fajnie. Dzięki wszystkim tym z którymi mogłem jechać do końca mojej trasy praktycznie :D